Marcin Sikorski
Czemu w Polsce nie
wdraża się tak chętnie nowoczesnych technologii? Czy brakuje nam liderów,
pomysłu czy środków finansowych? Między innymi o tym porozmawiamy sobie w
dzisiejszym odcinku.
Polska nowoczesnymi
technologiami nie stoi. Konie kropka. Kto czytał raport dotyczący IoT i
przemysłu 4.0 ten wie, że nie jest dobrze.
Wdrażanie nowoczesnych
technologii idzie nam w Polsce jak krew z nosa. Większość firm nie chce tykać
tego zagadnienia, a Ci, którzy twierdzą, że z sukcesem wdrożyli nowoczesne
rozwiązania po chwili dodaje, że chodzi głównie o zainstalowanie programu
komputerowego, który zastąpił skostniałych ludzi i metody pracy. Co najgorsze
takie firmy odbębniają sukces na wielką skalę - co może jest i prawdą - ale
gdzieś po głowie chodzi człowiekowi myśl “to wszystko na co nas stać? Jeśli
taka jest definicja sukcesu to w tym tempie nigdy nie dogonimy zachodu”.
Próbowałem zrozumieć
ten problem rozpisując sobie alternatywne przyczyny.
Może wynika to z niewłaściwego promowania rozwiązań. W końcu nie każdy musi operować tym pojęciami równie swobodnie.
Może chodzi o zbyt wątłe zalety tych projektów. Cyferki się nie zgadzają, koszta są ogromne, stracony czas liczony w miesiące, a widmo zysków jest nazbyt odległe.
Może chodzi o śmiałych liderów, których brakuje. Nie ma kto popchnąć tego wózka i wskazać ścieżki, którą winniśmy kroczyć.
A może by tak zwalić wszystko na kark edukacji twierdząc, że po prostu nie ma kto edukować biznesu?
Może to kwestia finansowania - niektóre z proponowanych smart rozwiązań mogą być drogie i nie każdy chce się godzić na cyfrową transformację.
A może jest tak, że Ci co chcą zmian wdrażają je, nie rozdmuchują tematu na lewo i prawo lecz osiągają przewagę konkurencyjną i sterują rynkiem z bezpiecznej odległości?
"CZY JEST PAN TCHÓRZEM?"
Takie gdybanie jest
dobre na polityczne debaty zmierzające donikąd. Ja uznałem, że najlepiej będzie
jeśli zapytam bezpośrednio biznes. Firmy, które deklarują gotowość do wdrażania
IoT. Ludzi, którzy zarządzają nimi i podzielą się tajemnicą tej powolnej
transformacji. Bo jeśli oni nie dadzą mi konkretnej odpowiedzi to już chyba
nikt nie pomoże.
Jak też pomyślałem tak zrobiłem rozsyłając zaproszenia do dyskusji. Arogancko i zaczepnie zapytałem “ Dlaczego polskie firmy niechętnie inwestują w nowoczesne technologie pokroju Internetu Rzeczy? Z czego wynikają te paradoksy? Są kraje w których te rozwiązania i podejścia są akceptowane, a u nas natykam się na swego rodzaju ciągły opór. Czy brakuje tu wiedzy lub kogoś kto mógłby konsultować dobre praktyki? Czy jest to efektem krótkowzroczności zarządów?”
Ku mojemu pozytywnemu
zdziwieniu - nie czarujmy się, nadal startuję z pozycji “no-name’a” - większość
zapytanych podzieliła się długimi przemyśleniami.
Przytoczmy zatem kilka z tych odpowiedzi (zachowując przy tym anonimowość moich źródeł bo przecież nie był to wywiad prasowy).
BRAK PIENIĘDZY
Pierwsze źródło
stwierdziło, że ogólnie zgadza się z postawioną przeze mnie tezą, że polskie
firmy mało inwestują w nowe technologie pokroju AI. Nie zgadza się natomiast ze
stwierdzeniem że wynika to z krótkowzroczności firm. Jego zdaniem powody są
dużo inne niż mogłoby się zdawać.
Po pierwsze brak
środków na tego typu inwestycje.
Proszę zwrócić uwagę na fakt skąd firmy obecnie mogą pozyskiwać środki na inwestycje. Giełda w Warszawie spadła na margines, obecnie więcej firm jest ściągana z parkietu niż na nim debiutuje, mimo że na świecie mieliśmy jeden z lepszych i dłuższych okresów hossy. Czyli środki na tym rynku płyną dziś z firm do inwestorów, zamiast odwrotnie, do firm na inwestycje. Finansowanie poprzez emisję obligacji po politycznym rozdmuchaniu afer Amber Gold i Getin Bank jest możliwe tylko dla nielicznych, wielkich firm. Banki po wprowadzeniu podatku bankowego liczonego od aktywów, czyli również od ilości udzielonych kredytów, są mniej hojne w finansowaniu, wymagają większych zabezpieczeń i spełniania dość restrykcyjnych kowenantów. Dotacje unijne są dzielone w bardzo niejasny sposób.Przekonaliśmy się o tym niedawno, składając projekt o dofinansowanie prac mających na celu optymalizację pracy i składowania produktów w naszym magazynie, uwzgledniając specyfikę branży; sezonowość; trendy mody, pakowanie, gabaryty, ogólnie typowy projekt AI mogący powiększyć efektywność i wydajność pracy naszej logistyki. Został odrzucony w pierwszym etapie, bez podania nam konkretnych przyczyn, a nawet możliwości zaprezentowania go przez nasz zespół przed komisją. (...) Mniejszym i średnim firmom pozostają środki własne, wypracowane zyski i środki od inwestorów prywatnych, a tych w Polsce nie ma za dużo i siłą rzeczy muszą być inwestowane w najbardziej priorytetowe i najszybciej zwracające się obszary; zakup surowców, towarów handlowych, rozbudowę sił wytwórczych, marketing, czyli podtrzymanie życia i podstawowego rozwoju. Na inwestycje w technologie, charakteryzujące się brakiem pewności sukcesu i dłuższym okresem oczekiwania na efekty, mogą sobie pozwolić tylko nieliczni wizjonerzy, posiadający akurat wolny kapitał.
BRAK CZASU
Po drugie brak czasu
na tego typu wdrożenia, konieczność zaangażowania zasobów w inne „pilniejsze”
obszary.
W ostatnim okresie na firmy zostało nałożone szereg obowiązków formalnych; elektroniczny rejestr faktur, elektroniczna forma składania sprawozdań finansowych i innych dokumentów, RODO, konieczność raportowania schematów podatkowych, ceny transferowe i inne. W większości wypadków to dobre i potrzebne projekty, ale są też takie, które daleko wykraczają poza wytyczne UE i standardy innych krajów europejskich. Wszystkie angażują managerów, zasoby działów IT i wdrożeń, zespołów własnych i firm zewnętrznych. Oczywiście do tego w każdej firmie jest oczywiście szereg projektów typu „must have” czyli koniecznych do wdrożenia aby obsłużyć zwiększającą się skalę biznesu, jak np. nowy ERP, WMS, BI, itp. Kolejka projektów w naszym dziale deweloperskim i dziale wdrożeń sięga 2 lat
BRAK NARZĘDZI
Po trzecie
brak odpowiedniej jakości narzędzi i firm wdrożeniowych na rynku w Polsce.
Niestety na polskim rynku jest niewiele tego typu rozwiązań o wysokiej i sprawdzonej w działaniu jakości. Zwykle polskie firmy deweloperskie zadają nam pytanie “powiedzcie co chcecie zrobić a my to oprogramujemy”. Na świecie raczej takie rozwiązania powstają w zewnętrznych firmach deweloperskich, które potem przychodzą do potencjalnych klientów, użytkowników rozwiązania z propozycją wdrożymy wam takie narzędzie, które po „skastomizowaniu” spowoduje takie wymierne korzyści a zapłacicie nam w formie licencji. Można oczywiście sięgać po takie światowe rozwiązania, ale trzeba się liczyć z koniecznością wdrożenia bez wsparcia lokalnych firm wdrożeniowych (bo firma ma swoje działy wdrożeniowe tylko w najbardziej rozwiniętych krajach na największych rynkach, oraz kosztami liczonymi w Euro, co powoduje że przy skali działania polskich firm często takie wdrożenia są nieopłacalne.
PROBLEM KONIUNKTURY
Po czwarte niepewność co do koniunktury i rozwoju rynku w Polsce, potencjalnych nowych obciążeń (o czym przeczytacie poniżej).
Okazuje się, że nie są to jednak wszystkie czynniki ale o kolejnych problemach dowiecie się w kolejnej części artykułu za jakiś czas ;).
Póki co oddaję głos swojemu gościowi.
Jeśli wzrost gospodarczy oparty jest głównie na konsumpcji to każdy rozsądnie myślący przedsiębiorca zastanawia się jak będzie wyglądał rynek podczas kryzysu kiedy konsumpcja siłą rzeczy spadnie. Wszyscy mają w pamięci jak trudno było na rynku podczas poprzedniego spowolnienia w latach 2009-2010, mimo że w tamtym okresie wzrost opierał się o inwestycje i eksport, które spadają mniej i wolniej w czasie kryzysu niż konsumpcja wewnętrzna. Już dziś firmy muszą sfinansować: wzrost wynagrodzeń i innych kosztów pracy, nie tylko wynikający ze wzrostu płacy minimalnej, obciążenia wynikające z PPK/PPE, wzrost czynszów, finansowania zapasów, inwestycji i innych zasobów opartych o rosnące ceny USD i Euro, wzrost cen energii i paliw płynnych. To powoduje że zyski firm maleją nawet przy rosnących przychodach, a budżet i cashflow coraz trudniej spiąć. I gdzie tu miejsce na tego typu inwestycje?