Opinia

Jak być bogatym testując reaktory atomowe?

22 września 2021

Ile warte są umiejętności testera Internetu Rzeczy?


Czy można zostać bogatym testując reaktory atomowe?


I po co właściwie promuję IoT?


Dzisiejszy temat zainspirowany został pytaniami, które mogłem usłyszeć w trakcie swego wystąpienia w Wyższej Szkole Bankowej we Wrocławiu.


Miałem przyjemność wystąpić tam przed nową generacją pasjonatów IoT, którzy chcieli utwierdzić się w przekonaniu, że IoT to słuszny kierunek i wybór. Ale właśnie… czy był to dobry wybór dla mnie? Jak zrelacjonował bym swoją historię?


W znakomitej książce pt. Chiński nacjonalizm można trafić na interesujący cytat dotyczący kreowania historycznej schedy:

Budowanie narodowej narracji historycznej wymaga kilku elementów, które wyróżnił grecki socjolog Victor Roudometof. Pierwszym z nich jest odnalezienie źródeł, sięgnięcie w przeszłość tak daleko, jak to tylko możliwe. Następnie należy dokonać rekonstrukcji ciągłości między poszczególnymi okresami historycznymi, czemu mogą służyć wspólna kultura lub tradycje narodu. Kolejnym etapem jest wyróżnienie okresów chwały i upadku, wraz z moralną oceną działań innych zbiorowości wobec narodu. Ostatnim ogniwem jest interpretacja procesu dziejowego, odczytanie przeznaczenia narodu. Wszystkie te elementy tworzą narodową historię. W taki właśnie sposób budowana jest chińska narracja historyczna.

Jaka jednak powinna być narracja osoby, która stara się kreować w roli specjalisty od IoT? Dostrzegam jak mocno zmienia się sama branża. Widzę jak to, co do niedawna, było snem przyszłości urealnia się. Smart opaski, inteligentne drony, kamery z wbudowaną detekcją ruchu - dziś nie robi to na nikim szczególnego wrażenia podczas gdy do niedawna była to taka sama abstrakcja jak czujniki montowane w ciało. A takie czyjniki, póki co, to swego rodzaju eksperyment myślowy przeprowadzony w kilku amerykańskich i europejskich firmach i placówkach. Z jednej strony by zachęcić do chipowania się i zwiększenia wygody życia. Z drugiej do kontroli stanu zdrowia osobnika. Czasem aż za bardzo. Mimo to wielu nadal się oburza na myśl, że jest to za daleko idąca ingerencja w ciało człowieka. Jego prywatność oraz intymną sferę. Rok temu prezentowałem temat dotyczący tej szarej strefy. Zlewania się świata fizycznego oraz cyfrowego. Pytania i wątpliwości do dzisiaj pozostają niezmienne, a moje tegoroczne wystąpienie w RPA zapewne rozbudzi wyobraźnię słuchaczy równie mocno. Ale czy na pewno powinniśmy się bać? Czy czasem nie będzie tak jak zapowiedział mi jeden z pomysłodawców tego rozwiązania, który widzi w tym gigantyczny potencjał. Taki chip, jego zdaniem, będzie należeć tylko do Ciebie i nie będzie mieć żadnych czujników GPS czy rozbudowanych protokołów komunikacji. Maksymalnie idiotoodporne rozwiązanie tanie w produkcji i montażu. Cały myk ma się sprowadzać do tego by był to osobliwy klucz, który sprawi, że dowolne urządzenie, które kupisz - telefon, tablet, laptop, konsola - będą generyczne same w sobie, ale osobiste w kontakcie z tobą. Żadnych zapisanych haseł, żadnego wysyłania danych do chmury, wszystko tu i teraz; przy tobie. Opcja jest na tyle ciekawa, że wrócę do niej w przyszłości ale równie śmiała co autonomiczne samochody.

Media kochają informować o wypadkach spowodowanych przez takie auta. Pal licho hipokryzję, w której rokrocznie pod kołami kierowców ginie około 1.5 miliona ludzi

Zainteresowanym polecam lekturę oficjalnych europejskich raportów lub podsumowań generowanych cyklicznie m.in. przez Forbes ale uspokajam, że ak dla porównania, pod kołami autonomicznych pojazdów zginęło dotychczas 5 osób. Ale strach potrafi przysłonić racjonalność wielu nowatorskich rozwiązań. Kto np. mógł przypuszczać, że w Chinach zaczną powstawać kamery, które będą analizować stopień zadowolenia dzieci. Ich wesołe mordki są badane pod kątem emocji, efekt nakładany jest na linię czasu i już po chwili rezultaty można prezentować światu. Czy aby nasi nauczyciele są interesujący? Czy mają talent do opowieści? Czy są w stanie skutecznie przekazać wiedzę? Tak myślą autorzy tych rozwiązań. A my, w tym samym momencie, zastanawiamy się czy nie powinniśmy zacząć bojkotować takiego podejścia. Sęk w tym, że beacony, sensory i inne elementy smart środowiska otaczają nas zewsząd i raczej nie znikną z dnia na dzień. Mniej lub bardziej autonomiczne sklepy, w których interakcja z ludźmi sprowadza się do minimum. Roboty i egzoszkielety, które poprawiają wygodę pracy. Mikrosensory, które przewidują drgania maszyn. Aplikacje, które rozszerzają naszą rzeczywistość przenosząc i symulując świat. To tylko niewielki wycinek codzienności. IoT nie jest ekskluzywne. Jest inkluzywne. A każdy kolejny wynalazek zbliża nas do lepszego rozumienia siebie nawzajem. Do tworzenia smart miast i smart państw. Zasada “złącz - zbierz - zanalizuj - zmień” stała się życiowym mottem wielu firm, a Internet Rzeczy nie jest abstrakcyjnym konceptem jutra. On jest z nami już dziś. Czego jednak potrzeba by pokierować tym rozwojem w najlepszy sposób? Dobrze wyedukowanej kadry specjalistów, którzy skłonni są budować, opowiadać, adaptować i pokazywać, że warto zainteresować się IoT. Ludzi którzy zrozumieją piękno ukryte za tą technologią. Zresztą pomijając aspekt czysto empatyczny (chcę poprawy gospodarki lub środowiska) warto rozważyć tę niszę z powodu możliwości, które obecnie oferuje. IoT stało się dla mnie synonimem dobrych zarobków, interesujących projektów i kontaktu z ludźmi, którzy potrafią zaskoczyć niebywałymi opowieściami i możliwościami. Weźmy dla przykładu zarobki. Zgodnie z rozkładem wynagrodzeń w 2018 roku 60% Polaków mieści się w widełkach 2100-6000 PLN brutto podczas gdy 8% znajduje się w przedziale 12000 - 20000 i więcej. Deweloperzy, testerzy, managerowie oraz biznesmeni, którzy angażują się w projekty IoT dziwnym trafem lądują w tej drugiej puli zarobków. Rzecz jasna nie wszyscy, nie zawsze, ale częściej są bardzo dobrze opłacani przez unikalność swoich umiejętności. Co tym bardziej zachęca do dalszego pogłębiania wiedzy. Rzecz jasna jest w tym środowisku dużo dyskusji z zagranicznymi podmiotami, dodatkowych kontraktów i pracy po godzinach lecz rynek nigdy nie był tak otwarty na możliwości. A z roku na rok będzie się on coraz bardziej powiększać i zapełniać nowymi potrzebami. O pracę zatem można być spokojnym. Ale, ale… przecież takie sumy nie pojawiają się z dnia na dzień, prawda? Które z obszarów wiedzy są w świecie IoT najlepiej płatne? Gdzie warto się zahaczyć?

Spoglądając na rynek możemy dostrzec podział na 8 takich głównych filarów:

  • AI czyli sztuczną inteligencję
  • BI/DATA - business intelligence czyli praca z danymi
  • Security - czyli obszar bezpieczeństwa
  • Blockchain - czyli łańcuchy informacji
  • Testowanie
  • UI/UX - praca z graficznym interfejsem
  • Hardware - czyli praca z produktem

Każdy z tych tematów to odrębny mikroświat pełen fascynujących projektów, problemów i rozwiązań. Każdy mieni się innym odcieniem barw i oferuje zupełnie inne możliwości. 

  • Sztuczna inteligencja pozwala nam adaptować metody do problemów, których człowiek nigdy nie rozwiąże. Doszukując się korelacji w pozornych danych, które dla nas są jedynie szumem informacyjnym. 
  • Big Data oferuje fenomenalne spektrum danych, w których można się pławić i które można katalogować na tysiące sposobów.
  • Bezpieczeństwo jest obszarem, w którym po kres naszych dni będzie co robić i w którym zawsze znajdą się nowe metody by kogoś zaatakować i obronić. 
  • Blockchain daje nam przedsmak świata, w którym jesteśmy transparentni. Podmioty współpracują ze sobą na niespotykaną dotychczas skalę oddając nam do rąk władzę i prawo kontroli. Tego co dzieje się wokół nas i tego jak kształtujemy rzeczywistość.
  • Mobilki to obszar, który wielokrotnie “mordowano”, a mimo to wytrwale istnieje. Co więcej odchodzimy od sformułowania “aplikacje” na rzecz “mega aplikacji”, które funkcjonują m.in. w Chinach. Dziś żaden Chińczyk nie wyobraża sobie by zamiast WeChat mieć 50 aplikacji, które należą do różnych podmiotów. 
  • Testowanie również przeżywa swój renesans. Po zakochaniu się w automatyzacji nagle przyszła pora na testowanie w oparciu o sztuczną inteligencję. I choć nadal jest ono mocno nieporadne, a to co oferuje rynek ma więcej wspólnego z umiejętną manipulacją i słownymi gierkami, to zmierzamy w ciekawym kierunku.
  • Osoby ze zmysłem graficznym również nie mogą narzekać. Coraz częściej widzę jak współpracują między sobą specjaliści od User Experience po to by zasugerować zespołowi najlepsze rozwiązanie związane z wyglądem oraz interfejsem. 

I na sam koniec zostawiłem naszych specjalistów od, dosłownie, brudnej roboty. Druciarzy, lutowców oraz innych pasjonatów tworzenia hardware można teraz znaleźć na piedestale projektów bo to m.in. oni są w stanie dokonywać tych niezwykłych miniutaryzayjnych cudów.

Rynek uległ zmianie i ci, którzy jeszcze  do niedawna traktowani byli jak zło konieczne z którym nie było wiadomo co zrobić nagle stali się niezwykle potrzebni. Rynek zaczął doceniać ich umiejętności ich specjalizację oraz to, że są w stanie zaoferować wiedzę, która jest niezwykle niszowa.

Ironią w tym wszystkim jest to, że wybór jednej z tych specjalizacji nie gwarantuje, że nigdy nie będziemy musieli choćby liznąć pozostałych sfer produkcji. Od dawna powtarzam, że jest to swoista decyzja na zasadzie “wybierz i bądź wybrany”. Chcąc, nie chcąc, trzeba stawiać się w pozycji specjalisty, który wie mnóstwo na jeden temat i co nieco na pozostałe. 

Jeśli to wszystko oprószymy dodatkowo umiejętnościami miękkimi oraz zmysłem do rozmów językiem biznesu to mamy niemal gwarantowaną furtkę do fantastycznego świata możliwości.

Ale o jakich możliwościach tu mówię? 

Pozwól,, że zrelacjonuje Ci swoją pokrętną ścieżkę, w której rozpoczynałem od prostych projektów skierowanych do zwyczajnych konsumentów. Jakieś sportowe opaski, które umożliwiały płacenie, wyświetlanie danych czy nagrywanie wiadomości. Wówczas było to coś niezwykłego, a dziś jest standardem i normą. Wyparte zostało smart zegarkami, które, nomen omen, również widziałem w ich niezwykle intymnych i prymitywnych formach.

Naturalną koleją rzeczy było przyłączenie się do obozu smart głośników. Idea porozumiewania się głosem wystrzeliła w ostatnich latach, a koncept komunikacji głosowej jest na tyle interesujący, że wiele firm decyduje się na osobliwe wdrożenia. Chcą koniecznie umożliwić taką intymną interakcję by użytkownik nawiązał głębsza więź z produktem.

Ciekawe czasy miały jednak nadejść gdy trafiłem pod strzechy projektów IoT poświęconych i dedykowanym reaktorem atomowym.

Tak jest - do drugiego Czarnobyla nie przyłożę swej dłoni ale jestem na tyle blisko z tym światem, że jestem w szoku widząc technologie używane w takich środowiskach. I mówię tu zarówno z pozytywnej jak i negatywnej perspektywy.

Zdarzają się tu tak interesujące koncepcje jak okulary rozszerzające rzeczywistość by móc wchodzić w interakcję ze światem bez użycia rąk. Wirtualne skany kodów QR, które sprawiają, że otoczenie budzi się do życia, a my możemy analizować dane, statystyki i status otoczenia.

Do tego dochodzi całe spektrum możliwości kierowania nowymi pracownikami, którzy dostają instrukcje w nowej, ciekawej formie. Formule, którą, mam nadzieję, testuję na tyle dobrze i skutecznie, że nikt nie będzie musiał łykać opadających płatków śniegu w środku lata przez błąd, którego w porę nie zauważę :)

Świat IoT jest na tyle niszowy i wyjątkowy, że praca z niezwykle ciekawymi i dobrze płatnymi projektami to tylko jedna strona medalu. Po drugiej stronie jest współpraca w ramach grupy roboczej ds. IoT z ramienia Ministerstwa Cyfryzacji, wydawanie artykułów, publikacja książki czy wystąpienia. Zarówno na meetupach, tech eventach, TEDx czy w końcu imprezach dużego formatu dziejących się w Rosji, Serbii czy RPA. Po drodze jakiś wywiad w radiu, zaproszenie do podcastu czy możliwość współpracy z polsko-hongkońską instytucją oferującą kontakty na dotychczas niespotykaną dla mnie skalę.

Ale praca z IoT to przede wszystkim niezwykłe i wartościowe kontakty z biznesem. Kontakty z ludźmi, którzy mają gigantyczną wiedzę i którzy są gotowi i skłonni podzielić się nią. To praca w doborowym towarzystwie, które mogłoby zjeść takiego leszcza jak ja, a mimo to zezwalają na dyskusję traktując mnie coraz częściej na równi. To właśnie chyba ten element najbardziej przemawia do mojej wyobraźni i to on sprawia, że chce mi się dalej działać widząc w IoT niezwykłe piękno.

Drugim motywem, który mnie przekonał stała się praca z ludźmi na stopie edukatora. Bycie człowiekiem, który stara się w przystępny sposób omawiać te tematy. Ukazywać powody, dla których warto sięgać po te rozwiązania adaptując je w swych domach, firmach i otoczeniu.

Z przyjemnością występuje się przed wypełnionymi salami m.in. Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu gdzie mogę przedstawiać młodym osobom możliwości, które czekają na nich jeśli tylko odważą się po nie sięgnąć. Jeszcze kilka lat temu nie było takich ofert na rynku jak “Programowanie urządzeń Internetu Rzeczy” czy studia inżynieryjskie dotyczące IoT. Nie było aż tak łatwo dostępnych laboratoriów, w których dałoby się namacalnie dowiedzieć czym jest IoT.

Nastały piękne czasy dla Internetu Rzeczy i mam nadzieję, że ta opowieść z roku na rok będzie stawać się coraz barwniejsza.

Mam też nadzieję, że ktoś inny opowie mi podobną historię ale już ze swojej perspektywy.

  • linkedin
  • twitter
  • facebook

Podziel się

Dołącz do dyskusji